Dlaczego polska, a nie argentyńska czy brazylijska? Krajowa wołowina ma gwarancję pochodzenia i wysokiej jakości. Dzięki przestrzeganiu zasad podwyższonego dobrostanu i restrykcyjnych standardów środowiskowych, konsumenci wiedzą, co jedzą i nie przyczyniają się do niszczenia cennej natury.
Utrzymanie konkurencyjności polskiej wołowiny na rynkach zagranicznych to jedno z najważniejszych wyzwań dla sektora, zwłaszcza w kontekście rosnącej presji ze strony krajów Ameryki Południowej, które chcą uzyskać dostęp do europejskich konsumentów.
Polska wołowina na topie
Ze względu na korzystne, naturalne warunki do hodowli bydła, polskie mięso cenione jest na rynkach trzecich. Od lat zajmujemy wysoką pozycję wśród producentów i eksporterów wołowiny w Unii Europejskiej i obecnie jesteśmy drugim eksporterem mięsa wołowego po Irlandii oraz trzecim unijnym eksporterem do krajów spoza Wspólnoty. Uzyskaliśmy możliwość sprzedaży wołowiny do Chin i Wietnamu, a dostęp do rynków kolejnych krajów azjatyckich jest negocjowany. Przed polskimi hodowcami otworzył się także rynek Algierii czy Turcji. Od stycznia do sierpnia 2024 r. eksport polskiej wołowiny wzrósł do 277,5 tys. ton o wartości 1,6 mld euro. Warto zaznaczyć, że niskie spożycie wołowiny w Polsce pozwala na zwiększenie produkcji i eksportu tego mięsa. W naszym kraju nadal istnieje duży potencjał rozwoju sektora mięsnego, w tym hodowli bydła, co może wpłynąć pozytywnie na rozwój gospodarczy kraju oraz zwiększenie bezpieczeństwa żywnościowego i globalnego wyżywienia.

Wyzwanie – nieuczciwa konkurencja
Jednym z najważniejszych wyzwań staje się utrzymanie konkurencyjności polskiej wołowiny na rynkach zagranicznych. W tym świetle zagrożeniem jest nadchodząca liberalizacja handlu z krajami Mercosur, która wiąże się również z nieprzestrzeganiem tych samych wymogów przez eksporterów z krajów Ameryki Południowej. Blokując napływ wołowiny z Argentyny, Brazylii czy Urugwaju, działamy nie tylko ochronnie na europejski sektor, ale także proklimatycznie. Wejście południowoamerykańskich producentów na unijny rynek oznaczałoby rzeczywiście zintensyfikowanie produkcji w tych krajach i faktyczny wzrost emisji oraz wylesiania. To jednocześnie mogłoby doprowadzić do redukcji chowu i hodowli bydła w Europie, także w Polsce.
Bezpieczeństwo żywnościowe zagrożone
Pozostają jeszcze kwestie zdrowotne. Należy pamiętać, że produkcja wołowiny w tych krajach wiąże się z zupełnie innymi standardami niż europejskie. Przez lata Bruksela narzucała rolnikom coraz bardziej restrykcyjne przepisy dobrostanowe i środowiskowe. Tymczasem w krajach Mercosur produkcja żywności nie jest obwarowana tyloma nakazami. Nawet samo Ministerstwo Rolnictwa Brazylii uznało, że nie jest w stanie wiarygodnie potwierdzić przestrzegania przez podmioty gospodarcze zasady niestosowania hormonów w wołowinie pochodzącej od bydła przeznaczonego na rynek Unii Europejskiej, a stosowane kontrole określono jako nieskuteczne. Trudno się dziwić europejskim i polskim producentom wołowiny, że protestują i głośno sprzeciwiają się umowie handlowej, która jest zagrożeniem nie tylko dla interesów europejskich rolników, ale i dla bezpieczeństwa żywnościowego Europy.